powlekać rosnące

powlekać rosnące

O mnie

Moje zdjęcie
Urodziłam się w Pile w 1979 roku, a kilkanaście lat temu osiadłam na warszawskim Grochowie. Jestem poetką, krytyczką, redaktorką; miałam zostać naukowczynią, ale już mi się nie chce. Wydałam na świat trzy książki poetyckie ("Somnambóle fantomowe", "Zagniazdowniki", "Wylinki") i troje dzieci, które coraz bezczelniej sadowią się w pisaniu. Opublikowałam też książkę eseistyczną "Stratygrafie" (Wrocław 2010) i sylwę z apokryfami prenatalnymi - "Powlekać rosnące" (Wrocław 2013).

niedziela, 16 marca 2014

Petersburski mondegreen


Która tam u Was teraz? Kilka minut po 23, 15 marca 2014. U mnie, w ostatnią petersburską noc, już 16 marca, kilka minut po 2. Nie mogę tutaj spać do czwartej–piątej nad ranem, jakbym przez ten rosyjski prawie-tydzień nie umiała się przestawić z Polski na Rosję. Bo przestawić się – czasowo, myślowo – niezwykle trudno, o czym mówią Polacy mieszkający tu od lat.

Ale nie o tym chciałam. I nie o dziesiątkach zdeformowanych płodów, które widziałam dziś rano w Kunstkamerze (zbiorach osobliwości Piotra I). Ani o genialnym centrum niezależnej kultury Puszkinskaja 10, po którym oprowadzał nas – również dzisiaj (a raczej wczoraj) – Siergiej Kowalski (jeden z awangardowych „chudożników” kontynuujących tam w najlepszym stylu tradycje Malewicza, Chlebnikowa, Charmsa i innych proroków rosyjskiej awangardy). I nawet nie o rachitycznej antywojennej demonstracji, w której uczestniczyłam pod petersburskim soborem kazańskim (kilka fotek tutaj: http://www.demotix.com/news/4190951/rally-against-russias-military-actions-crimea-stpetersburg#media-4190939).

Chciałam pociągnąć wątek przemian rozpoczęty w ostatnim wpisie. Przemian, które dotykają utworów rozpisanych na poziomie czysto prywatnym i które czynią z intymnych tekstów – zupełnie nieoczekiwanie – głosy zaangażowane, aktualne, publiczne.

Wspominałam tam o piosence zespołu Ju-Piter, którą usłyszałam na petersburskim koncercie zorganizowanym z okazji 25-lecia istnienia centrum Puszkinskaja 10. Pisząc tamtą notkę, ledwo raczkowałam w temacie, myląc Ju-Pitera z Aquarium, plącząc się wśród opozycyjnych legend tutejszej muzyki, nie mając pojęcia, czym dla petersburskiego środowiska artystyczno-intelektualnego była świętująca jubileusz Puszkinskaja 10.

Teraz, gdy mam za sobą wirtualną wycieczkę po youtubie i trzygodzinną wizytę w realnym gnieździe tutejszej neoawangardy, wiem, że Wiaczesław Butusow z zespołu Ju-Piter śpiewał na koncercie bardzo znaną, nagraną jeszcze przez Nautilus Pompilius piosenkę „Крылья” („Skrzydła”), którą możecie znaleźć tu: https://www.youtube.com/watch?v=dVqGkBCt6rI. To wiedza, o którą jestem bogatsza, uboższa natomiast jestem dzisiaj o pewność, czy rzeczywiście Butusow zaśpiewał to, co ja – rozdygotana wypadkami w moskiewskim radio – byłam skłonna usłyszeć. Jeśli w ogranej piosence Nautiliusa Pompiliusa doszło do przesunięcia, które uczyniło z niej zaangażowany w sprawy Ukrainy protestsong, to zmiana ta polegała na podmianie zaledwie kilku głosek odróżniających słowa „Krylia” od „Crimea”. Pierwotnie refren intymnej ballady brzmiał tak:

Где твои крылья, которые нравились мне?
(Gdzie twoje skrzydła, co podobają mi się?)

Po przemianie, którą być może usłyszałam tylko ja (bo publiczność milczała, bo nie znam rosyjskiego aż tak dobrze, bo może zadziałał fałszywy przyjaciel mondegreen?), fraza antywojennej odezwy wybrzmiewała tak:

Где твой Crimea, которуй понравился мне?
(Gdzie jest twój Krym, który spodobał mi się?)

Rosyjskie „skrzydła” zamieniły się więc (zamieniły czy tylko ja uskrzydliłam sytuację?) w – trącące wymową z „zapadu” (zachodu), powtarzane dzisiaj (i tu, i tam u Was) bez przerwy – słowo „Crimea”: Krym:

Раньше у нас было время, теперь у нас есть дела
Доказывать, что сильный жрет слабых, доказывать, что сажа бела.
Мы все потеряли что-то на этой безумной войне.
Кстати, где твои крылья, которые нравились мне?
Где твой Crimea, которуй понравился мне?
Где твой Crimea, которуй понравился мне?

Czy to zresztą ważne – zamiana była czy nie – skoro „bezumna wojna” w obu przypadkach zagraża tak samo, silny z równym smakiem pożera słabszego, a gwałciciel przychodzi i bierze, co nie jego, tylko dlatego, że „spodobało mu się”? Czy to istotne – Butusow zaśpiewał, nie zaśpiewał? – skoro powiedział mniej więcej to samo w odezwie dla ukraińskiej telewizji (tu: http://euromaidanberlin.wordpress.com/2014/03/06/russian-musicians-lets-preserve-the-unity-of-ukraine/)?

Zostawiam Was i siebie z tym przesłaniem, w tym zawieszeniu, nadchodzi północ, zrównują się nam dni, jeszcze dzisiaj będę – Bóg da – w Polsce, a gdzie będą Ukraina, Rosja, Krym?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz