powlekać rosnące

powlekać rosnące

O mnie

Moje zdjęcie
Urodziłam się w Pile w 1979 roku, a kilkanaście lat temu osiadłam na warszawskim Grochowie. Jestem poetką, krytyczką, redaktorką; miałam zostać naukowczynią, ale już mi się nie chce. Wydałam na świat trzy książki poetyckie ("Somnambóle fantomowe", "Zagniazdowniki", "Wylinki") i troje dzieci, które coraz bezczelniej sadowią się w pisaniu. Opublikowałam też książkę eseistyczną "Stratygrafie" (Wrocław 2010) i sylwę z apokryfami prenatalnymi - "Powlekać rosnące" (Wrocław 2013).

niedziela, 14 kwietnia 2013

refleksja na pięć dni do portu



ssij, sączku, chłepcz i chłoń


literatura – burdelik na skraju
podrzędna stacja przeładunkowa
blue sky na skajowym fotelu w hotelu
tarcie skóry o skórę w pościeli z sielanki
tania imitacja intymnej namiastki

to podrabiane szlachectwo szlachtowań
rzeź, która rześko udaje wystawne barbecue
kurs w romans, bo dryf, nie opór, rzeźwi wyobraźnię
kilka zachłannych haustów – i już farsa w wersach
montaż afektów, łechtań i podbechtań, pustota mirabilis

kleci się, leci czarci kabarecik
chcecie się w lepkim światku unurzać, szmudraczki?
lgnący, naglący i posuwiści w miłosnych uzdach i bruzdach
załupku, stulejko, kłykcino kończysta
bawcie się, dławcie, wszystkiego pozbawcie

tratujcie się, kto może, z upojną sadysfakcją
hartujcie się w harówce hormonalnych harców
na odwrót wywichnięte ciała poddajcie plądrowaniom
złogi słów po kontuzji ratuje transfuzja wydzielin
więc fundujcie konfuzjom przyzwoity skandal

i co się z tego wyknuje? gdzie pył, gdzie promień, gdzie płomień?
ledwie wyciek, brednia wybroczyn: ślina, śluz, pot, łój i łzy
brzydota spustoszenia, zapładniające fiasko
przewiniecie się, przewinicie, pozbliżacie się, poświnicie
po wszystkim sterylnie pozmywa czysta rączka: maruder-trubadur

żeby to, co w ciało się wdało – słowem się tylko wsławiło
chociaż to, co spisane na miłość – miłością nie było
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz