Barbiszon:
Różne odcienie kobiecości:
Dobrana para:
Formatka:
Grzeczne dziewczynki stają się aniołkami (by Mania):
Taki lajf:
Ona ma to w ręce (by Mania):
Sagą w mur patriarchatu:
Kobieca ręka świata w działaniu (by Mania):
Her-story:
Nosi ją:
Kobiety, których nie ma - wciąż więcej nas i więcej:
Osiadanie:
Rzekoma walka płci:
Prolajferka:
A na zakończenie staroć bardziej słowny. Wszystkiego dobrego, Znajome i Nieznajome!
JESIOSTRY W JESIONKACH
zmarnowały marzenia w całodziennych zmartwieniach
idą stare trwożliwe / tak bożliwe aż złe
złudna noc futuryzji jest już dawno prześniona
ostinato uchybień właśnie zaczął się dzień
czy ostanie się prawdą zbyt udana fasada
dziewki mdłe czasujące / bujniejący tłum bab
mięsne płynne i świetlne w których kiedyś poeta
nie podroby chciał widzieć tylko szynkę i schab?
pisze bioder biogramem uroczysty rozbratel
samka wiotka idiotka minoderka i wamp
a te – kpiny z feminy – w przeczulicy kuratel
kwarantannę zapaści mają i rentę sztamp
co wykwitło zalążkiem – już zmarniało w manierę
co kobiecym wzleciało – macierzyńskim się gnie
wenę zmienia w wendetę obraz zmięty odrazą
czas wyruszać topornie w swe wieczyste tournée
czas odchodzić, panienki, niech się główki ośnieżą
niech anarchomistyczny w dal poniesie się płacz
dojrzałyście matrony do chronicznych rozżaleń
gruzły leżą odłogiem / body is battleground
one jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą
tak to bywa że zwykle wszystko bywa nie tak
więc trenują sumiennie wyuczoną bezradność
te żyjące skądinąd, sklerotycznie i za
rozwiązały już wszystkie testy z testosteronu
„zatrzymajcie się chłopcy – na wasz pęd nasz szach mat
dla was z toksyn botoxy, dla nas prawo do zgonu”
zwid dodany do zwiadu zgrabną listę da strat
zwiewną młódź macką macną mocne mątwy mamine
choćby bjuti i bunty nie zechciały w to grać
już nie będzie im bruździć pochód smukłych szkaradzieństw
ruszy przemiał pokoleń – jaka mać taka nać
połykają wielbłąda przecedzając komara
w pyszną prasę wysłodków łyżkę dziegciu się pchnie
siecią plotek ich rączki jak pajączki oplotą
w sedno słówkiem-łasiczką cichcem wgryzie się mem
wpadnie w smutek topików informacji bezformie
zapolują remorki ab ovo ad rem
parametry życiowe – póki jeszcze są w normie –
biją pulsem kompulsji / no shame in my game
w kapitule sekutnic swoje pstre raptularze
suprematki rozpaczne będą pisać i lśnić
separatum dewotum i mdłych rad amalgamat
wyjdzie na jaw / snu sekret będzie gnuśnieć i gnić
pożądany porządek! aż im w gardłach uwięźnie
krzyk, co zlepkiem stwardniałym nie wychynie zza warg
bo cokolwiek rozkwita – niezawodnie też sczeźnie
grzybnią wieku zbieleje księga żalów i skarg
normy wzrosną w uzusy / te się staną normami
gdy cenzorka wieczności skoryguje tchu błąd
„mamy meeting panieński, w ziąbu krąg zapraszamy
szklić potrafisz, więc dołącz” – pierze drą w wierze mrą
przeciekawie się topią i nad wyraz przykładnie
te zmarzliny skrzepliny / echem niesie się kra
idą w zaświat zaślubin glosolalki konkubin
i nikomu ich nie żal, a powinno być żal
Ręka Świata mnie ujęła
OdpowiedzUsuńzginam się w pół :) przed paniami