powlekać rosnące

powlekać rosnące

O mnie

Moje zdjęcie
Urodziłam się w Pile w 1979 roku, a kilkanaście lat temu osiadłam na warszawskim Grochowie. Jestem poetką, krytyczką, redaktorką; miałam zostać naukowczynią, ale już mi się nie chce. Wydałam na świat trzy książki poetyckie ("Somnambóle fantomowe", "Zagniazdowniki", "Wylinki") i troje dzieci, które coraz bezczelniej sadowią się w pisaniu. Opublikowałam też książkę eseistyczną "Stratygrafie" (Wrocław 2010) i sylwę z apokryfami prenatalnymi - "Powlekać rosnące" (Wrocław 2013).

piątek, 8 marca 2013

z okazji

Dziś nietypowo, bo o kobietach (z racji dnia) w formie wyklejanek (robiłyśmy je z Manią do okazjonalnego zina Wspólnego Pokoju):

Barbiszon:



Różne odcienie kobiecości:



 Dobrana para:



Formatka:


 Grzeczne dziewczynki stają się aniołkami (by Mania):


 Taki lajf:


 Ona ma to w ręce (by Mania):


 Sagą w mur patriarchatu:


 Kobieca ręka świata w działaniu (by Mania):


 Her-story:


 Nosi ją:



 Kobiety, których nie ma - wciąż więcej nas i więcej:


 Osiadanie:



Rzekoma walka płci:


 Prolajferka:



A na zakończenie staroć bardziej słowny. Wszystkiego dobrego, Znajome i Nieznajome!




JESIOSTRY W JESIONKACH


zmarnowały marzenia w całodziennych zmartwieniach
idą stare trwożliwe / tak bożliwe aż złe
złudna noc futuryzji jest już dawno prześniona
ostinato uchybień właśnie zaczął się dzień

czy ostanie się prawdą zbyt udana fasada
dziewki mdłe czasujące / bujniejący tłum bab
mięsne płynne i świetlne w których kiedyś poeta
nie podroby chciał widzieć tylko szynkę i schab?

pisze bioder biogramem uroczysty rozbratel
samka wiotka idiotka minoderka i wamp
a te – kpiny z feminy – w przeczulicy kuratel
kwarantannę zapaści mają i rentę sztamp

co wykwitło zalążkiem – już zmarniało w manierę
co kobiecym wzleciało – macierzyńskim się gnie
wenę zmienia w wendetę obraz zmięty odrazą
czas wyruszać topornie w swe wieczyste tournée

czas odchodzić, panienki, niech się główki ośnieżą
niech anarchomistyczny w dal poniesie się płacz
dojrzałyście matrony do chronicznych rozżaleń
gruzły leżą odłogiem / body is battleground

one jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą
tak to bywa że zwykle wszystko bywa nie tak
więc trenują sumiennie wyuczoną bezradność
te żyjące skądinąd, sklerotycznie i za

rozwiązały już wszystkie testy z testosteronu
„zatrzymajcie się chłopcy – na wasz pęd nasz szach mat
dla was z toksyn botoxy, dla nas prawo do zgonu”
zwid dodany do zwiadu zgrabną listę da strat

zwiewną młódź macką macną mocne mątwy mamine
choćby bjuti i bunty nie zechciały w to grać
już nie będzie im bruździć pochód smukłych szkaradzieństw
ruszy przemiał pokoleń – jaka mać taka nać

połykają wielbłąda przecedzając komara
w pyszną prasę wysłodków łyżkę dziegciu się pchnie
siecią plotek ich rączki jak pajączki oplotą
w sedno słówkiem-łasiczką cichcem wgryzie się mem

wpadnie w smutek topików informacji bezformie
zapolują remorki ab ovo ad rem
parametry życiowe – póki jeszcze są w normie –
biją pulsem kompulsji / no shame in my game

w kapitule sekutnic swoje pstre raptularze
suprematki rozpaczne będą pisać i lśnić
separatum dewotum i mdłych rad amalgamat
wyjdzie na jaw / snu sekret będzie gnuśnieć i gnić

pożądany porządek! aż im w gardłach uwięźnie
krzyk, co zlepkiem stwardniałym nie wychynie zza warg
bo cokolwiek rozkwita – niezawodnie też sczeźnie
grzybnią wieku zbieleje księga żalów i skarg

normy wzrosną w uzusy / te się staną normami
gdy cenzorka wieczności skoryguje tchu błąd
„mamy meeting panieński, w ziąbu krąg zapraszamy
szklić potrafisz, więc dołącz” – pierze drą w wierze mrą

przeciekawie się topią i nad wyraz przykładnie
te zmarzliny skrzepliny / echem niesie się kra
idą w zaświat zaślubin glosolalki konkubin
i nikomu ich nie żal, a powinno być żal


1 komentarz: